Przejdź do głównej zawartości

WIERSZE

Polska to nasza Ojczyzna   
 Każdy Polak, Polka wyzna
Polska to nasza Ojczyzna.
Będąc z Piastów rodem ,
Jesteśmy dumnym Narodem.
Ojców naszych krwawica,
Na ich szlaku Boska Prawica.
Nasze Bóg -Honor-Ojczyzna
Ciągle gmatwa ruso-niemczyzna.
Wygaszajmy spory , waśnie,
Nasz duch walki nie zagaśnie.
Bądźmy mądrzy nie po szkodzie
I na zawsze Bóg w odwodzie.
Nasi Obrońcy, Bohaterowie
Wzrastali cicho obok nas,
Niepostrzeżenie.
 Lecz gdy wybił wolności czas,
Wzmogli u wroga drżenie:
Wyszli mężni , nieprzejednani,
Duch ochoczy, prężna postawa.
W waleczności niepokonani,
Jako Chwały Ojczyzny obstawa.
Parli naprzód, by zdjąć okowy,
Krew przelali bez namysłu.
Pokonawszy wszelkie zmowy,
Nie szczędzili Polsce przysług.
Cześć Ich Pamięci!
Nasi Wielcy Święci!
Czas nagli
Wyjdźmy wszyscy, bo czas nagli;
Uzurpator szczerzy kły.
Nie spuszczajmy naszych żagli,
By się wyrwać z podłej mgły.
Wypłyńmy na głębię, ku wolności;
Płycizny , skały na zawsze w oddali.
Z uporem przeciwstawmy się uległości,
Byśmy naszej Macierzy chwały przydali.

            Dzień Ojca

Biegnę do Ciebie Tato,
By Ci z serca życzyć wiele łask.
Żyć dla Ciebie, kochać warto,
Dzięki Tobie bije w nas miłości blask.
Nauczyłeś wielu rzeczy , pokazałeś piękny świat;
Dałeś szansę, by żyć godnie i z honorem,
Byś się cieszył , jak się rozwija życia Twego kwiat,
I by cały świat stał przed nim otworem.
Kocham Cię Tato,
Dziękuję Ci Tato,
Dobrze, że Jesteś!
                 Mamo…..         
W mym sercu rozbrzmiewa pieśń,
Wspomnienia chwil przy Tobie, czułości.
I choć nadeszła Twego życia jesień,
Serce przy sercu , jedność w Miłości.
Wskazałaś co dobre, co w duszy tli,
Szlak drogi do przebycia,
Aby Światłość, która mroki rozświetli,
Była sensem mego życia.
Kocham Cię Mamo,
Dziękuję Ci Mamo,
Dobrze, że Jesteś!
Puści ludzie
Puści ludzie, o pięknych twarzach,
Noc roztacza mocy krąg.
Ich istnienie na ziemskich ołtarzach,
Idylla życia ma swój ciąg.
A ty bracie, patrz , gdzie twój dom.
Bo nie znasz dnia , ani godziny,
Gdy runą podstawy , zabłyśnie grom ,
Dopadną , wyzują z piękna rodziny.
W jedności siła , wiara i miłość,
Na scenie zmagań i doświadczeń.
Rozpalmy serca , braterską czułość,
Bez urzędowych zaświadczeń.
Zadbajmy o Światła promień,
Sens życia i świętości.
Dosięgnie nas wnet Boży Płomień
…..i  wiele rozmaitości.
Czas Hogemonów                  hogemonia : panowanie homo-genderowców
Przyszedł czas Hogemonów,
Czas burzy i naporu.
Rozleje się maź hormonów,
Dozna ludzkość pomoru.
Prawych zewsząd naznaczą,
Ich szlak nadzieją rozpaczą.

      PRZEZNACZENIE
Wzleciał Orzeł na wyżyny,
Z zazdrością patrzą ptaszyska.
Dosięgły go szykany i drwiny
- Wdeptany w połać ścierniska.
O, powstań z prochu ziemi,
Rozwiń skrzydła, leć i rządź.
Głos wydadzą słabi , niemi ,
A ty ich opiekunem bądź!
POLSKOŚĆ
Śladem Profesora Miodka,
Polskość smakuj od środka.
Krok po kroku , dociekliwie
Waż , wchłaniaj ją tkliwie.
 Ręce precz od Polski!
Nie podnoś ręki na Polskę oprawco!
Coraz szersze zataczasz kręgi,
srogim wzrokiem szukasz nowej ofiary                                                         
i ślesz do boju swoje oddziały.
Sztandar Swobody do zguby wodzi narody,
to znak zagłady,dla zwolenników - hańba.
Niech zabrzmi hymn wolności! O Polsko!
Zawróć! Idź w stronę słońca....
Do Matki i Syna......
Zrzućmy woal kpin i poniżenia,
wojna,prześladowania,zniewolenie  -  ogrom cierpienia;
jeszcze nie zastygła krew lotników,
a tu nowa ofiara - Wielka Ofiara Narodu!
Męczeństwo Polski znakiem dla narodòw,
Orężem w walce ze złem.
Iskra nadziei w świat poleciała,
zapłonie w dniu twojej zguby oprawco!
Twoje szeregi przeniknie miecz prawdy,
wielu zawróci ze swej bezmyślności
i wyjdą na jaw wszelkie twoje knowania.
Polska pòjdzie drogą ku świetlanej Przyszłości!                  
        05.2010

Dziecinko............
Któż cię przygarnie droga dziecinko?
Matka wyrwała cię z serca.
Marzenia o błogim życiu z rodzinką,
Zniweczył lekarz-morderca.
Któż ukoi twój ból , utuli w rozpaczy?
O, biedna kruszyno rozdarta!
Nigdy więcej ciebie nikt nie zobaczy,
Chociaż jesteś tak wiele warta.
Kiedyś na pewno się spotkamy,
Gdy Miłość ogarnie nasze dusze.
Schronisz się u Niebieskiej Mamy
I zapomnisz, jakie przeszłaś katusze.
Do zobaczenia..........

Ręce precz.......
Ręce precz od obrońców wiary i życia!
Nie pójdą jak wy na pohańbienie.
Bóg – Honor – Ojczyzna nie wyjdą z użycia
- Zawsze przyniosą wam utrapienie.
Nieważne wasze ustawy i bredzenia,
Że dzierży prym postęp ogólnoświatowy.
Wszak każdy ma prawo do wiary i urodzenia,
Więc przed Bożym Prawem schylcie głowy!
Cóż im zrobiłaś?
Cóż im zrobiłaś malusieńka?
Właśnie odbywa się sąd.
Takie jak ty wytną do pieńka,
Mówiąc : wynocha stąd!
Już nadchodzą oprawcy,
Krok po kroku rozrywają.
W ślad ich zleceniodawcy,
Panami życia się wydają.
Za nimi medialna machina,
Ludzie pełni fałszu i obłudy.
Co jest zbędne, się ucina,
Byle portfel nie był chudy.
Przegrałaś walkę sromotnie,
Nie było nadziei dla ciebie.
Choć stoczyłaś ją samotnie,
Bogu dałaś wiele z siebie!
Męczennico Pańska wiele dałaś z siebie,
Wstawiaj się za wrogami życia w niebie!

Cóżem Ci uczynił?
Cóżem Ci uczynił Panie?
Okrutnie na Krzyżu rozdarty!
Straszna boleść w Twym sercu ranie,
Z miłości tak wielu odarty.
Każdą cząstkę Twego Ciała przenika ból,
Krew Pańska rozlana na pokolenia.
Tyś Panie wszechświata Wielki Król
Z woli Boga Ojca namaszczenia.
Ramiona Twe szeroko otwierasz,
Przebity Bok źródłem na życie wieczne.
Szeregi wiernych przy Krzyżu zwierasz,
Wskazując , co dla nas jest konieczne.
Pójdźmy razem ku świetlistej krainie,
Gdzie Blask Boskiej Miłości nie zna zachodu.
Dawny świat w ciemnościach zaginie,
U stóp Pana Wszechrzeczy, w Trójjedynym Bogu.

Niezłomni.
Słyszysz ich głos - hen, z oddali?
Za wierność Polsce wciągnięto w dół.
Honoru Żołnierza podeptać nie dali,
Ani Macierzy podzielić na pół.
Przeszli przez mroki wojny z honorem,
Zbrodnicza machina zakryła ich czyny.
Pamięć po nich zacierała z uporem,
Dowodząc li tylko ich bandyckiej winy.
Stańcie do Apelu nasi Obrońcy Niezłomni:
„Zaporo” Dekutowski , Rotmistrzu Pilecki i inni.
Ojczyzna nasza wkrótce się o Was upomni
I w życiu Narodu będziecie nadal czynni.
Cześć Waszej Pamięci!
Polska w potrzebie.
Wyjdźcie czym prędzej z Waszych dołów,
Ojczyzna na Apel  Was wzywa.
Potrzebna nam pilnie pomoc Aniołów,
Bo wiary Ojców nam stale ubywa.
Walczmy razem , jak za dawnych lat :
pewni , odważni , z Bogiem w sercu.
Do odrobienia mozolnej pracy szmat,
By zdjąć jarzmo wrogów, morderców.
Przed Polską przyszłość świetlana,
Sztandar Chwały na czele narodów.
Nad nami czuwa Niepokalana,
Więc bądźmy siłą Wolności Pochodów.

Rotmistrzu Pilecki!
Rotmistrzu Pilecki ,
Ileż dla Polski cierpienia!
Choć minął czas sowiecki,
Wciąż w stanie zniewolenia.
Jednocz nas pod Twą komendą,
Naszą bronią jest różaniec.
Ludzie złego pierzchać będą,
Z trwogą patrząc na nasz szaniec.
O, Panie.
Jak Ci mam pomóc Panie?
Miej litość dla mnie grzesznika.
Choć przybity – rana przy ranie,
Przyciągasz swego powiernika.
Twój Tron wzniosłeś wysoko,
Rozjaśnij , proszę , mą drogę.
Zanurzę w Tobie mą duszę głęboko,
Na szczyt wynosząc Twą przestrogę.
O, Jezu pozwól stanąć przy Tobie,
Twoja Matka chętnie mnie przygarnie.
Zapłaczę rzewnie przy Twym Grobie,
Wierząc, że Twa Miłość mnie ogarnie.
Oddaję Tobie moje serce,
Moją nędzę poddaję pod stopy Twe.
Każdy trud , czy życie w udręce
Będzie z Twą pomocą zawsze łatwe.
Wypłyńmy na głębię,
Wypełnię Twoją Wolę.
Z Twoją Łaską Cię uwielbię,
Wznosząc Krzyż na swą rolę. 

        ŻYCIE

Wspomnij człowiecze, kto cię stworzył.

Bóg Wszechmogący – Pan życia.

Wolną wolę w twym sercu złożył,
I sumienie , byś oddalał nadużycia.
Zważ wnikliwie swe decyzje,
Kwestia życia ponad nędzę człowieka.
Niech nie mamią świata wizje :
na mord niewinnych nie drgnie powieka.
To twój wybór – wąska lub szeroka szala:
W kręgu życia , czy wśród katów i szyderców.
Wierność Bogu to życia i wolności skala,
Zgoła niepojęta dla światowców-innowierców.

Szukam dyskretnej przyjaciółki

(marzenie mężczyzny)
Szukam dyskretnej przyjaciółki,
Której dobroć z wyższej półki.
Doradzi akuratnie kiedy trzeba,
W niedoli uchyli strzępek nieba.
Wyłuszczy w oczy twe przywary,
A przed innym nie puści pary.

MALINY


Pewnego razu Tesia i Krysia szły do babci przez las,
Zachwycały się po drodze drzewami, pięknymi roślinami.
Na podwieczorek obiecały przyjść do niej na czas,
Aż tu nagle Tesia ujrzała rozłożyste krzewy z malinami.

Z radością do nich podbiegła i skosztowała przepyszne owoce,
Ponaglała Krysię ,by czym prędzej do uczty przystąpiła.
Wizyta takich gości spodobała się siedzącej na gałęzi sroce,
Powitała serdecznie , życzliwych słów im nie poskąpiła.

Sroka na koniec:

Bierzcie wszystko, ile tylko trzeba,
W nich naprawdę jest przedziwna, wielka moc.
Zaraz strzeli niczym piorun z nieba,
Wasze marzenia się spełnią gdy przyjdzie noc.

Tesia i Krysia zjadłszy maliny zebrały ich jeszcze bez liku,
Urzeczone niezwykłą przepowiednią sroki poszły przed siebie.
Z przerażeniem zobaczyły kamienie zamiast owoców w koszyku,
Zebrały się niespodzianie ciemne , deszczowe chmury na niebie.

Przyjazny do tej pory las przemienił się znienacka w ciemny bór,
Nad ich głowami przelatywały duże, straszne nietoperze.
Z mroków ciemności, w oddali wyłonił się jaśniejący blaskiem dwór,
pobiegły tam co tchu ścigane przez jakieś dzikie zwierzę.

Gospodarze tajemniczego dworu miło przyjęli rozdygotane dziewczęta,
Usiadły w przepięknym salonie , pełnego światła , barwnego wystroju.
Cudowny błysk przeniknął ich dusze , otworzył na prawdę naiwne oczęta,
W dalszą drogę wyszły przez świetliste drzwi  w znakomitym nastroju.

Rozradowane doszły do skraju lasu i ujrzawszy zmartwioną babcię obok sosny,
Opowiedziały z wielkim przejęciem o malinach i o miłej, ale zwodniczej sroce.
Dla Tesi i Krysi koniec przygody okazał się nad wyraz szczęśliwy i radosny,
W chwilach grozy mocno zaufały, poddając nieziemskiemu światłu swe niemoce.


WIECZORNA PORA


Dzień się nachylił, odchodzi w zapomnienie,
Wieczorną porą spowalnia się tempo życia.
Wnet ogarnie nas urocze, senne tchnienie,
A w nowym dniu kolejny szlak do przebycia.

Bajkowy pejzaż roztacza się pośród blasku gwiazd,
Odległe planety stają się w drodze odpocznieniem.
Niebiańska błogość koi tęsknoty ziemskich miast,
Uwzniośla dążenia, inspiruje proroczym śnieniem.

NAD MORZEM



Tesia i Krysia pojechały z babcią nad morze,
Z przejęciem mówiły sobie co będą  robić na plaży.
Uradowane znalazły się tam o dość późnej porze,
bo nie chciały się opalać gdy słońce za mocno praży.


Sporo było wylegiwania się na piasku, śmiechu i zabaw,
Rozbawione dziewczynki wymyślały co rusz nowe igraszki.
Babcia pełna zadowolenia nie szczędziła wnuczkom braw,
Aż przyglądały się im z zaciekawieniem przelatujące ptaszki.

W pewnej chwili Tesia zapragnęła ochłodzić się w morskiej wodzie,
Pociągnęła mocno ze sobą  Krysię i rzuciły się w nadchodzącą falę.
Pływając obserwowały z zachwytem jak odbijały od brzegu łodzie,
Które się w pośpiechu udawały się na popołudniową,  rybacką galę.

Tak się zagapiły nieboraczki, że silny prąd wyniósł je na sporą odległość,
Z daleka zobaczyły poruszoną babcię , która głośno wzywała do powrotu.
Przerażone płynęły ile tchu, aż tu nagle oślepiła je niesamowita światłość,
otaczająca prześliczną panią ,która prędko przyszła wybawić je z kłopotu.

Skinieniem ręką otworzyła przed nimi szerokie bramy podwodnego świata,
Cudny krajobraz urokliwej krainy roztaczał się przed ich oczami.
Na wysokiej górze stał potężny zamek , a w nim lśniła kryształowa komnata,
Która była ozdobiona ze wszech stron wielobarwnymi tęczami.

Dziewczynki chłonęły z każdym oddechem piękno zastanej rzeczywistości,
Myśl rozsądnego wyjścia na głębię natchnęła ich serca dotąd tak nierozważne.
Odkrywały w każdym stworzeniu odblask rozlewającej się wszędzie miłości,
Która sprawiła ,że od tej pory pójdą przez życie odmienione, bardziej uważne.

Niewidzialna siła niespodzianie wyrzuciła Tesię i Krysię znowu na plażę,
Zrozpaczona babcia podbiegła do nich i objęła  z  roztkliwieniem.
Szczęśliwe wnuczki opowiedziały jakie cuda szykuje wieczność w darze,
Przesłanie zrządzenia losu przyjęły wszystkie z zadowoleniem.

KOLEJE LOSU


Z objęć światłości wychodzi piękna dusza,
Pierwszy oddech, krok w nieznaną dal.
Dotknięcie szarej rzeczywistości porusza,
Nowe życie przesłania tajemniczy woal.

Wiatr doczesności sprawia co rusz zawirowania,
Z ponurych dolin aż po góry dobiega głos.
Zawsze można dać coś z siebie do ofiarowania,
Choćby przeszył niespodzianie bolesny cios.

Mroki ciemności coraz większe kręgi zataczają,
Do każdej czeluści pragnie dotrzeć zbawienny promień.
Zrządzenia losu nowy kurs na głębię wyznaczają,
Z tchnieniem miłości buduje się trwały pomost sumień.

Za widnokręgiem wschodzi wieczne słońce dla wytrwałych,
Wyjść poza swoją ograniczoność – to zaszczytna rzecz.
Na rozstajnych drogach ujawnią się czyny dobrych i złych,
Dla jednych korona chwały , dla innych karzący miecz.

W GÓRACH


Tesia i Krysia wybrały się z babcią na wyprawę w góry,
Wyznaczonym szlakiem szły rozprawiając o przygodach.
Był piękny, słoneczny dzień, na niebie ani jednej chmury,
Więc nie kusił ich pomysł na relaks w termalnych wodach.

Przed ich oczami rozciągały się niezwykle malownicze widoki,
Poczuły się takie maleńkie wędrując pośród strzelistych szczytów.
Nieoczekiwanie silny wiatr przygnał ciemne, deszczowe obłoki,
Rozszalała się burza - zgrozy dopełniły odgłosy wilczych skowytów.

Do schroniska było dość daleko , więc z lękiem szukały jakiejś kryjówki;
Padał rzęsisty deszcz, ze wzburzonego nieba ogniste gromy co rusz spadały.
Przerażonym wędrowniczkom w niedoli dodały otuchy uciekające  mrówki,
Opowiadając o cudownej jaskini , do której w potrzebie zawsze się udawały.

Przedarłszy się przez liczne wiatrołomy dobrnęły do ogromnej, wysokiej skały,
U wejścia, na dużym kamieniu siedział orzeł, który był strażnikiem jasnej groty.
Miłym gestem zaprosił babcię z wnuczkami do środka, i wnet z wrażenia oniemiały,
Zobaczywszy masę ludzi i zwierząt, które przechodziły przez korytarz szczerozłoty.

Niesamowite światło przenikało dusze, tajemnicza siła otworzyła podwoje nowej drogi,
Zachwycone turystki nie spostrzegły, że z grona wędrujących co chwila kogoś ubywało.
W końcu doszły same do wielkiej świetlistej bramy, której strzegł szary wół długorogi;
Pokłonił się im i niespodzianie oszałamiające tchnienie na szlak je z powrotem porwało.

Minęło sporo czasu zanim babcia i dziewczynki po takim wstrząsie przyszły do siebie,
Była znów piękna, słoneczna pogoda, i z radością wędrowały z powrotem do domu.
W ich duszach rozbrzmiewała piosenka , że nie ma dla nich jeszcze miejsca w niebie,
Poza tym trzeba stale pokonywać swoje słabości , aby dojść do zbawiennego poziomu.

MARNOŚĆ


Ileż trzeba wylać łez , by zrozumieć,
W tęsknotach rozpływają się marzenia.
Żałosna melodia zaczyna w uchu brzmieć,
Oczy się łzawią od stałego w dal patrzenia.

W zwierciadle czasu pojawiają się liczne twarze,
Każda chwila niczym wprawny malarz je maluje.
Pęknięta natura sama długu doczesności nie wymaże,
Z małych ziaren miłości wielkość życia się buduje.

Rozdarte dusze przenikają zawsze wiry bezsilności,
Zniewalająca mgła spowija tlące się w nich światełko.
Szczytne dążenia upadają wskutek ludzkiej ułomności,
Dopóki nie obmyje i umocni tchnące nadzieją źródełko.

RADOŚĆ


W promieniach słońca odnajduj siebie,
Ciepłym wietrzykiem się rozgrzewaj.
Każdy dzień jest prezentem dla Ciebie,
Nutkę wdzięczności Bogu wyśpiewaj.


Szczęśliwe chwile niczym słodki balsam dla dusz,
Umacniaj nimi swe serce na dalsze koleje losu.
Dobrem się dziel z innymi pośród wichrów czy burz,
Doceń piękno koło siebie a nie magię kosmosu.

MYŚLENIE
Ciągła myśl o waleniu ***
wznieca żar w oka mgnieniu.
Bywają na świecie różne inne zajęcia,
że człowiek w czynie nie przypomni bydlęcia.
[seks]

SZCZĘŚCIE DOROTKI………

i…..KAŻDEJ INNEJ  ISTOTKI

Kroczy Dorotka pewnie przed siebie,
Pozdrawia ludzi z uśmiechem na twarzy.
Z uznaniem zerkają na nią gwiazdy na niebie,
Gdy stara się robić to, co sobie wymarzy.

Przemierza z radością  góry, łąki , lasy,
Do szczęścia prowadzi ciernista droga.
Z trudnościami idzie często w zapasy,
Wie, że pomoc znajdzie u Pana Boga.

MRÓWECZKA I SŁONIK

Słonik z wyższością przyglądał się mróweczce,
Prężył się dumnie z racji swej wielkości.
Rezolutnie pokazała mu swój domek przy rzeczce,
Zawsze otwarty dla wszystkich gości.

Z podniesioną trąbą pobiegł tam uradowany,
Gospodyni wdzięcznie go przywitała.
Na nakryty stół był już smaczny obiad podany,
Gdy natrętna myśl mu w głowie zaświtała :
Mierz siebie stosownie do okoliczności,
Zbyt niskie progi obmierzłej dufności.

POKŁOSIE ŚLEPEJ FASCYNACJI


Wicher uniesień dopada często znienacka,
zmysły gubią się w falach namiętności.
Na nierozważnych czyha z nagła zasadzka,
Nie rozróżniają zakochania od miłości.

Wzniosłe rzeczy przesłaniają przyziemne doznania,
Naiwne postrzeganie drugiej osoby zalega w duszy.
Z biegiem czasu nie mają znaczenia czułe wyznania,
Marne podstawy trwania w jedności rychło los pokruszy.

TOKSYCZNA (NIE)MIŁOŚĆ


Wielkie zakochanie ogłaszaliśmy z radością. Pamiętasz?
Czułe szepty,  spojrzenia , słodkie zapewnienia.
Jakby w błogim śnie prowadziłeś mnie z werwą przed ołtarz,
W przedziwnym źródle zaległy miłosne pragnienia.


Wezbrane nurty codziennych zmagań odsłoniły wiele słabości,
Skrywane oblicze nieobliczalności niczym piorun ognisty.
Każdego dnia posuwasz się wobec mnie do większej podłości,
Na zewnątrz układny człowiek, w domu złowrogi typ egoisty.


O, jakże bolesne rany!  Brak uczuć , obojętność ranią niemiłosiernie,
Kłamstwa, zdrady uchodzą bez echa w przejmującej ciszy.
Dogłębnie w psychikę wbijasz z rozmysłem  rozdzierające ciernie,
Tak działasz , że nikt nic złego nie widzi , jęku nie usłyszy.


Zbawienna myśli!  Moja inspiracjo! Wyrwij mnie z tej niewoli,
Weź pod opiekę biedną kruszynę rozdartą na strzępy.
Moja dusza na pohańbienie nigdy więcej nie przyzwoli,
Dla proszących warownie budują anielskie zastępy.

UFNOŚĆ W DOŚWIADCZENIU

W Twej niemocy szukaj Bożej pomocy,
By cierpienie wyszło z mroków nocy.
Każdemu nakreślona jest doświadczeń granica.
Na horyzoncie tryska dla ufnych kojąca krynica.

CHMURKA


Nastała noc , niebo usłane gwiazdami,
Księżyc z trudem wyłonił się z ciemności.
Lekki wiatr przeganiał chmury gromadami,
Aż nadeszła jedna cudna, ogromnej wielkości.

Z wolna sunęła majestatycznie po firmamencie,
Poświata srebrzystego globu delikatnie ją otuliła.
Zanurzyła go jakby w jasnym, kremowym odmęcie,
Swym blaskiem nocny pejzaż urzekająco rozświetliła.

CZYM JEST ZAKOCHANIE?

Odwieczne pytanie : czym jest zakochanie?
Wariacją w tonacji nakręcających się emocji?
Lekkim zroszeniem złaknionych dusz?
Kto się nie godzi na „być” , na wierne trwanie,
Wydobywa nijakość z duchowych złóż.

Można co rusz wzburzać wody namiętności,
Czułymi zapewnieniami budować swe oddanie.
Cóż warte uczucie bez wzajemnej ofiarności?
Tylko zimna jedność…. albo zgubne wyuzdanie.

MIŁOŚCI NIE ZAWŁADNIESZ….NIĄ ŻYJ


Wspomnij człowiecze : nie ma miłości na zawołanie,
Nie szukaj jej w bogactwie, powodzeniu, sławie.
Każdego dnia przesyła Ci duchowe przesłanie,
Ugnij kolana, by spojrzała na Ciebie łaskawie.

Marność ludzka garnie do skostniałego zacisza cieni,
Prawda i słowo nabierają tam jakby innego wymiaru.
To miłość, jak chce, jednym tchnieniem wszystko odmieni,
Walcz ze słabościami, głupotą  – nie odrzucaj jej daru.

Jeśli chcesz przebywać w jej komnatach, żyć prawdziwie,
Szukaj jej oblicza w drugim człowieku, jego duszy.
Mową i czynem wspomagaj upadłych, strapionych litościwie,
A ona da Ci się odnaleźć  i cudownie Twe serce poruszy.

NADĘTA…CHCIWA  BABA


Siedzi na ławce baba nadęta,
W swej istocie niepojęta.
Takie ma o sobie wyobrażenie,
Każdego podda złośliwej ocenie.

Na nic dobre słowo czy maniery
i tak nie przyjmie Cię do swej sfery.
Tylko bogactwo czyni z Ciebie partnera,
W zamian słodka żmija wyzyska frajera.
Tak już na tym świecie  bywa,
Że zgnilizna w przepych się okrywa.

   PLOTKARY


Na placu spotkały się plotkary
i rumor zrobił się nie do wiary.
Ścięły się o nowinki, sensacje
i walczyły o to, kto ma racje.
Tak się w plotkach zapamiętały,
że gadały przez prawie dzień cały.
Spadł deszcz, dość mocno zawiało,
Ale to im wcale nie przeszkadzało.
Nie zważały, co się wokół nich dzieje,
Więc ze spokojem okradli je złodzieje.
Co gorsza ktoś słyszał jak kogoś pomówiły,
Pełne lęku szybko swe języki przykróciły.

ACH TE MARZENIA


Na randce spotykają się dwa urocze marzenia,
Jedno uosabia słońce, drugie jest obrazem cienia.
Marzenie gorące uwielbia hasać na łące,
A to cieniste lubi przysłaniać stoki górzyste.
Tak się jakoś dziwnie złożyło,
Że każde z nich źle się poczuło.
Jedno się schładza, a drugie się rozgrzewa,
Zaraz z ich wnętrza potok żalu się wylewa.
Marzenia znalazły się raptem w stanie osłabienia,
W swej bezsilności zaczęły snuć własne marzenia.
Ku ich radości cudownie się rozmarzyły,
Że dopiero w innym świecie znów odżyły.

TAŃCOWAŁA BABCIA

 Z DZIADKIEM


Babcia poszła w tany żwawo,
Dziadek zaś bardzo niemrawo.
Tym się wielce zdenerwowała
i dziadka w tańcu mocno okręcała.
Biedak ledwo dychał, nieco speszony,
Bo nie rozpoznawał w niej swej żony.
Z niedowierzaniem się jej przyglądał,
Nie śmiał zapytać, język mu się plątał.
Zapewne jeszcze długo by ze sobą tańcowali,
Gdyby biesiadnicy ich do siebie nie wezwali.
Półżywy dziadek przejrzał w końcu na oczy,
z inną babcią więcej na takie harce nie wyskoczy.

TERESA…..TERESKA…TESIA…*


Na świecie jest pewna osoba,
Która niejednemu się podoba.
Na co dzień  jest dobrze zorganizowana,
Ma problem, gdy ma wstać wcześnie z rana.
Bowiem spod kołderki wychodzi niezbyt chętnie,
A gdy jest śpiąca, to trzeba z nią rozmawiać umiejętnie.
Zwykle jest energiczna, zdecydowana, z dozą optymizmu,
Nie znosi głupoty, kłamstwa, wulgaryzmów, oportunizmu.
Serdecznością , uśmiechem obdarza ludzi dookoła,
Przeciwnościom losu stara się z uporem stawić czoła.
Kiedy chce, lubi gotować; każdy przepis na swój sposób zmieni,
Dopiero z werwą i radością w kuchni rządzi, gdy ktoś ją doceni.
Życzliwe serce ma dla każdego, a w potrzebie wiele z siebie wykrzesa,
Rezolutna, sympatyczna, potrafiąca kochać prawdziwie : TERESA!

* specjalna dedykacja dla Tesi - mojej Miłej








































 





















https://ising.pl/nagranie/e01icb5o235,Bing_Crosby-White_Christmas